Dzisiaj kolejna recenzja kultowego już produktu, czyli innej odsłony maski Kallos - Keratin. Zamawiając następne produkty z tej firmy byłam pewna, że mnie nie zawiodą, jako że wersja bananowa była genialna. No i rzecz jasna, zawiedziona nie jetem! Moje włoski czują się wyjątkowo świetnie :) Jesteście ciekawi szczegółów? Zapraszam do lektury!
SŁOWA PRODUCENTA
Maska do włosów w kremie z wyciągiem keratyny i proteiny mlecznej do suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym włosów. Dzięki zawartości keratyny i proteiny mlecznej o regenerujących właściwościach odbudowuje naturalną strukturę włosów, wypełniając ubytki. Odżywia i chroni suche, łamiące się włókna włosów. Po zastosowaniu włosy stają się łatwe do układania, miękkie w dotyku i lśniące.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolized Milk Protein, Hydrolized Keratin, Cyclopentasilioxane, Dimenthiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone
INFORMACJE OGÓLNE
- Duże, plastikowe opakowanie z zakręcanym wieczkiem; plastik jest raczej miękki
- Pojemność: 1000ml
- Cena: ok. 10zł
Zapach: Jeśli mam być całkiem szczera, to niestety zapach nie należy do moich ulubionych, a mianowicie: jest nieco męski, przypomina żel pod prysznic dla mężczyzn. Niektórym może to być obojętne, inni mogą to lubić, ale ja nie toleruję, kiedy moje włosy pachną facetem i to niekoniecznie moim własnym ;)
Konsystencja: Powtórzę to, co mówiłam w przypadku wersji bananowej: Nie jest ani zbyt gęsta, ani zbyt rzadka. Nie spływa z włosów i nie ma trudności z wydobyciem jej z opakowania. Łatwo się rozprowadza.
Aplikacja: No cóż, nie mam innego wyboru, muszę się po raz kolejny dziś powtórzyć, ponieważ maski mają jednakową konsystencję i jednakowo je aplikuję: aplikacja produktu z tak zaprojektowanego opakowania jest dużo wygodniejsza i bardziej ekonomiczna niż ze standardowej tubki przystosowanej do wyciskania. W razie pobrania zbyt dużej ilości produktu mogę bezproblemowo umieścić ją z powrotem w środku. Gdy już nabiorę tyle maski, ile potrzebuję, rozprowadzam delikatnie od nasady włosów aż po same końce (koncentruję się często bardziej na końcówkach). Zrezygnowałam jedynie z rozczesywania włosów i tej maski nie trzymam na włosach dłużej niż zalecane 5-10 minut z obawy przez możliwym przeproteinowaniem. Nie owijam więc włosów folią ani ręcznikiem, tylko w trakcie brania prysznica, po umyciu włosów wcieram maskę i oddaję się innym czynnościom, by na samym końcu spłukać produkt.
Efekty: Włosy są idealnie gładkie, genialnie lśnią i są niesamowicie sypkie. Efekt utrzymuje się aż do kolejnego zastosowania, czyli około tygodnia, pomimo, że codziennie myję głowę.
Wydajność: Z tą maską na pewno prędko się nie pożegnam ze względu na to, że częściej niż raz tygodniu jej nie używam. Bananową zużyłam w półtora miesiąca stosując codziennie!
Moja opinia: Przy tym produkcie można mówić jedynie o samych superlatywach. Nie bez powodu czytamy o niej same pozytywy. Efekty, które zapewnia są NATYCHMIASTOWE i DŁUGOTRWAŁE. Jedyną jej wadą, która może być jednak zupełnie nieodczuwalna, jeśli zachowamy UMIAR i ROZSĄDEK!, jest możliwość przeproteinowania, które w skutkach może być niestety tragiczne dla naszych włosów. Tak czy inaczej gorąco polecam ten produkt, bo zachwyca mnie za każdym razem, gdy go używam.
Kolejna recenzja za nami :) W zanadrzu szykuję ich bardzo wiele! Na pewno w marcu pojawi się także haul, mam nadzieje, że spory :) Jak na razie jednak luty minie nam pod hasłem recenzji, bo zdecydowanie jest o czym wyrażać opinię ;) Mam nadzieję, że zainteresowałam Was tym produktem i sięgniecie po niego wkrótce! Trzymajcie się <3
Mam maskę z algami i bardzo lubię. :)
OdpowiedzUsuńmam zamiar ją kupić :D
UsuńTej wersji jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJa mam bananową i jestem z niej bardzo zadowolona. Myślę, że one wszystkie dają podobny efekt.
OdpowiedzUsuńOj niee, ta keratynowa jest zdecydowanie silniejsza od bananowej i jagodowej :)
UsuńMuszę w końcu wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńO, nowy nagłówek. ;) Coś mi przypomina... :D Zwłaszcza te kolaże. :D
OdpowiedzUsuńa no byłaś moją inspiracją, bo masz pięknego bloga :)
Usuńale tylko troszkę się inspirowałam :D bo jak robiłam nagłówek, to dopiero jak wstawiałam to zorientowałam się, że masz podobny :3 mam nadzieję, że nie jesteś zła ? :D nie kopiowałam ! :3
UsuńNo co Ty, w życiu nie jestem zła! Po pierwsze, to dla mnie komplement, jeśli sama piszesz o tym, że mój blog był inspiracją <3, a po drugie - na pewno nie jestem jedyna w internetach z takim nagłówkiem i takimi kolażami, nie mówiąc już o internetach poza Polską. :) Twój nagłówek mi się nawet bardziej podoba, niż mój, bo jest bardziej stonowany, a u mnie feeria barw, która razi po oczach - zwłaszcza lipglass z MACa. :D
Usuńkuszą mnie maski tej firmy, jeszcze żadnej nie miałam niestety :/
OdpowiedzUsuńpora się wyposażyć :D ! koniecznie !
UsuńCzyli można ją bardziej jako odżywkę niż maskę stosować :)
OdpowiedzUsuńI’ve just found your blog and I’d like to say that I’m in love with it!
OdpowiedzUsuńI like your posts and photos! Really amazing!
I’ll be happy to see you in my blog!)
Diana Cloudlet
http://www.dianacloudlet.com/
Hope you understand what I'm writing :D !
UsuńI'd love to visit yours :) Thanks for leaving a comment ! <3
Kolejne cudeńka <3
OdpowiedzUsuńMam chyba problem z przeproteinowaniem ... może pomożesz mi rozwiać wątpliwości. Używam tej maski jakieś 2 razy w tygodniu ale w pokaźnej ilości ... po wysuszeniu końcówki są w tragicznym stanie, wyglądają na suche, są powyginane ... czy to właśnie ten efekt przeproteinowania ? Co powinnam zrobić ?
OdpowiedzUsuńzajrzyj jutro na bloga :) planuję notkę tego dotyczącą właśnie na jutro :) ale wstępnie od razu Ci powiem, że 2 razy w tygodniu to za często - maksymalnie raz i nie trzymaj jej zbyt długo (najlepiej tyle, ile zaleca producent czyli 5-10 min). O tym jak walczyć z pprzeproteinowaniem również jutro opowiem :)
OdpowiedzUsuń