Dzisiaj post w temacie dobrze Wam już znanym, czyli maska Kallos ponownie staje w obliczu mojej skromnej opinii. Nie omieszkałam wspomnieć w tytule, jaki charakter owa recenzja mieć będzie. Nie bez powodu, a zaraz wszystkiego się dowiecie, bo nie zamierzam zostawić na niej suchej nitki. Zainteresowani? Zapraszam do czytania dalej!
Intensywny krem odżywczy, który odżywia i regeneruje włosy po zabiegach fryzjerskich. Doskonały do zregenerowania włosów osłabionych przez rozjaśnienie, farbowanie i trwałą ondulację. Maska wzbogacona o wyjątkowe składniki powoduje łatwe rozczesywanie się włosów, odżywia i nawilża. Ma intensywny zapach jaśminu. Nadaje włosom blask, elastyczność i miękkość.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glicol, Hydrogenated Polyisobutene, Parfum, Panthenol, Dimethicone, Hydrolized Milk Protein, Cyclopentasiloxane, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone
INFORMACJE OGÓLNE
- Duże, plastikowe opakowanie z zakręcanym wieczkiem; plastik bardzo wysokiej jakości
- Pojemność: 1000ml
- Cena: ok. 10zł
Zapach: Intensywny, słodki, lekko cytrusowy. Nie jestem do końca pewna, czy można go nazwać jaśminowym.
Konsystencja: Mniej budyniowa od poprzednich wersji, przypomina bardziej krem, niż maskę. Przez to niesamowicie szybko się wchłania - żadna dodatkowa warstwa nie pozostaje na włosach, by stopniowo je nawilżać i odżywiać.
Aplikacja: Sposób aplikacji nie uległ żadnym zmianom. Maskę nakładam po umyciu włosów szamponem, na kilka minut pozostawiając ją na włosach. Stosowałam ją już nie codziennie (choć taki był mój zamysł), a co dwa dni, mimo że zawartość protein jest śladowa. Chciałam sprawdzić, czy tragiczne efekty są wynikiem częstotliwości i wynikają z błędów popełnianych przeze mnie, czy maska po prostu jest słaba.
Efekty: Już po pierwszym zastosowaniu zauważyłam, że coś jest nie tak. Właściwie bezpośrednio po aplikacji maski na włosy miałam niepokojące wrażenie, że nie osiągnę żadnych pozytywnych efektów, a jedyne co otrzymam, to zniszczone włosy. Kobieca intuicja mnie nie zawiodła - rano obudziłam się z wysuszonymi, naelektryzowanymi i poplątanymi włosami. Istny koszmar dla włosomaniaczki - nawet moje arganowe serum nie przyniosło żadnej ulgi - włosy po prostu przypominały siano. Po dojściu do ładu z zaistniałą... tragiczną sytuacją - jakoś wyglądały, ale nadal były niesamowicie naelektryzowane. Postanowiłam odstawić maskę... i? Wszystko wróciło do normy.
Wydajność: Prawdopodobnie wydajna, ale nie mam zamiaru zużywać jej do końca.
Moja opinia: Jestem po prostu bardzo niezadowolona z produktu - jest mi przykro i zawiodłam się nieco na firmie, choć ufam, że pozostałe wersje masek są równie dobre, co poprzedniczki, których miałam okazje używać wcześniej. Szczerze nie polecam tego wariantu, jednak mimo wszystko mam nadzieję, że sprawdzi się u Was lepiej, niż u mnie.
niestety, nie miałam żadnej z wersji jeszcze :/
OdpowiedzUsuńno to przy okazji zakupów proponuję zrezygnować z tej :D
UsuńNie miałam jej, ale nawet jej skład nie jest specjalnie zachęcający...
OdpowiedzUsuńskład pozostałych nie różni się aż tak bardzo, a mimo to ta jest dużo gorsza :(
UsuńSzkoda, że się nie sprawdziła ;/ ja dopiero zaczynam przygodę z tymi maskami ;) Miałam Vanille i byla świetna, obecnie używam Silk i szału nie robi ;/
OdpowiedzUsuńSilk się nie sprawdza? uuuu... a miałam zamiar kupić! pewnie i tak wypróbuję, ale przynajmniej nie będę się nastawiać na oszałamiające efekty :D
UsuńO Kallosach już przeczytałam u Ciebie tyle, że i tak ich kiedyś wypróbuję, ale w tym wypadku nie pokuszę się o tę :)
OdpowiedzUsuńchyba nie warto :D
UsuńSzkoda, że się zawiodłaś...
OdpowiedzUsuńteż żałuję! :(
UsuńNie miałam aż takich traumatycznych wrażeń. Wszystko zależy od rodzaju włosa. Jak dla mnie ta wersja jaśminowa nie różni się zbytnio od jej koleżanek z serii kakaowej czy argonowej. Dla mnie wszystkie są niemal identyczne w zastosowaniu bo i składy takie same tylko niektórymi składnikami się różnią.
OdpowiedzUsuńmam włosy niskoporowate, normalne ;) po prostu ma zły skład i coś mi w niej nie podpasowało. Innych masek z tej serii nie miałam :)
UsuńSzkoda, że się nie sprawdziła :/ Nawet nie będę jej testować po Twojej opinii.
OdpowiedzUsuńnie polecam :/
Usuńbuuu ;/ zapamiętam !
OdpowiedzUsuńnie warto marnować pieniędzy - chyba, że na miniaturkę 275 :D
UsuńJestem zaskoczona...Większość masek jest tak chwalona, a tu bubel. Słabo..
OdpowiedzUsuńno właśnie też jestem niemile zaskoczona :(
UsuńWcale Ci się nie dziwię, że nie masz zamiaru jej całkowicie zużyć :D kto wie, może inna maska Kallos się u Ciebie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńrozmarzonaa.blogspot.com
miałam już 5 i każda była świetna, ta jest beznadziejna :D
Usuńna szczęście nie miałam tego produktu i nie zamierzam go kupić
OdpowiedzUsuńto farciara z Ciebie ;)
Usuńja ja miałam lata temu i nie pamietam kompletnie jak działała;)
OdpowiedzUsuńbyć może się sprawdzała :D !
UsuńMam ochotę na Kallosa, ale bananowego :) Po Twojej recenzji do tej Jaśminowej wersji nawet nie podejdę. Moje włosy się lubią elektryzować, więc po użyciu tej maski to pewnie bym chodziła jak porażona prądem ;)
OdpowiedzUsuńBananowa jest genialna :)
Usuńja polecam taką biało-błękitną :) ona najlepiej z nich wszystkich sprawdziła mi się.
OdpowiedzUsuńalgowa? :D
UsuńDobrze wiedzieć, jutro będę w Hebe i w końcu kupię bananową :)
OdpowiedzUsuńbananowa najlepsze :D
UsuńTej wersji nie miałam i nie skusiłabym się na nią ze względu na zapach. Teraz tym bardziej nawet na nią nie spojrzę ;) Niewykluczone jednak, że czyimś włosom dobrze służy ;)
OdpowiedzUsuńZapach jest w prządku, ale na pewno nie ma wiele wspólnego z jaśminem... w ogóle się zastanawiam, co ta maska właściwie ma z nim wspólnego :P
UsuńO nieee ;/ Szkoda, że to taki bubel. Ale będę pamiętać, żeby go omijać ;)
OdpowiedzUsuńno szczególnie to ja jej nie polecam :D
Usuń